środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 3

                        Prosimy o przeczytanie krótkiej informacji pod rozdziałem!

                                                                            ***

Następnego dnia jadę już metrem do firmy. Dzisiaj zaczynam swój staż i jestem strasznie zdenerwowana. Nie wiem, jak zareagują na mnie inni oraz czy w pełni podołam wszelkim oczekiwaniom Pana Malika. Ale mam taką nadzieję i będę się starać z całych sił.
Gdy wczoraj wróciłam do domu, nie zastałam Justina. Dzwoniłam parę razy, bez skutku. Wrócił wieczorem, tłumacząc, że poszedł do sklepu i spotkał jakiegoś starego kumpla. Nadal mnie to dziwi i jest to dosyć podejrzane, ale ekscytacja bierze górę i zapominam o nim, gdy wysiadam z metra. Ach, ta londyńska pogoda. O tej porze w Los Angeles, pewnie byłoby z trzydzieści stopni. A tutaj wieje wiatr i termometr wskazuje zaledwie piętnaście. Chyba się jakoś przyzwyczaję. Jadę windą na właściwe piętro analizując wszystkie krzywe spojrzenia, które już na mnie czekały. Czuję się bardzo dziwnie, gdy ci wszyscy ludzie patrzą na mnie z pogardą. Przecież dostałam ten staż tak samo jak oni dostali swoją pracę. Wysiadam z windy i udaję się do mojego biurka. Gdy już uporządkowałam wszystkie swoje potrzebne rzeczy udaje się do biura Pana Malika by go poinformować, że jestem w pracy. Pukam w drzwi, a on odpowiada „Proszę” tak samo jak za pierwszym razem.
-  Dzień dobry. Miałam do Pana podejść jak już będę.
- Dobrze. Dziesięć minut przed czasem. Podoba mi się to – mówi przejeżdżając delikatnie językiem po swojej dolnej wardze. 
Czuję jak moje policzki stają się różowe i obniżam wzrok. 
- Mam tu kilka dokumentów, które musisz zeskanować, wysłać mejlem na ten adres. – mówi to bardzo powoli podając mi wizytówkę i teczkę z dokumentami. 
- Dobrze. To wszystko? – pytam niepewnie. 
- Na razie tak. Jak skończysz to przyjdź do mnie. – uśmiecha się. 
Odpowiadam tym samym i opuszczam jego gabinet. 
Idę poszukać maszyny ksero. Na szczęście mam dobrą pamięć i szybko ją odnajduje. Obok maszyny stoi jakiś mężczyzna ubrany w czarny dobrze dopasowany garnitur. Pewnie też tu pracuje. 
- Cześć – mówi pogodnie odwracając się  w moją stronę. 
- Hej – odpowiadam nieśmiało. 
- Jestem Louis, zajmuję się finansami. – podaje mi swoją rękę. 
- A ja Mia Bennet, nowa…
- stażystka! Tak wiem słyszałem o Tobie – uśmiecha się szeroko. 
 Niechętnie oddaje uśmiech. Czy już wszyscy wiedzą kim tu jestem?! Louis odsuwa się od maszyny, a ja mogę spokojnie zeskanować te papiery. Gdy już skończyłam on cały czas stoi z tyłu za mną i mam wrażenie, że dziwnie mi się przygląda. 
-  Świetnie sobie radzisz sobie z tym skanerem. 
- Serio?  
- No… często się zacina – znów się uśmiecha, a jego radość jest zaraźliwa. 
- To najwidoczniej mam wrodzony talent. 
Oboje zaczynamy się śmiać. 
- Wybacz, ale muszę już iść – mówię po chwili. 
-  Spokojnie. Możemy porozmawiać. -  przysuwa się bliżej mnie. 
- Muszę wrócić do pracy, to mój pierwszy dzień. 
- W porządku. Ale jakbyś chciała porozmawiać to moje biuro znajduje się na drugim piętrze. 
- Okej – uśmiecham się i wychodzę. 

Siadam za swoim biurkiem i włączam komputer. Odnajduję na pulpicie folder z dokumentami, po czym błyskawicznie je wysyłam na adres mejlowy na wizytówce. Jestem zadowolona, że poszło mi to tak szybko i łatwo. Być może mój szef to doceni. Z taką właśnie myślą wstaję z krzesła i ponownie pukam w duże, czarne drzwi.


--------------------------------------------------------

Wybaczcie, że rozdział taki krótki...
Dziękujemy za komentarze. Jednak widzimy, że jest już sporo wyświetleń i wspaniałą motywacją byłoby, gdybyście komentowali więcej :)
Moglibyście to zrobić?
3mamy kciuki :*

/ Monia i Aga, pozdrawiamy! :*

4 komentarze:

  1. Przypominamy o dodaniu buttonu lub linku do spisu. Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!!!!!!!!!!!!!Szybko next!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń